W niedzielny wieczór miast Morriseya w Stodole obcowałem z geriatryczną orkiestrą Buena Vista Social Club z Kuby. Nie wiem jak na ul. Batorego, ale w PeKiNie temperatura miejscami była bliska osiągnięciu poziomu tej, jaka panuje zazwyczaj na Kubie. Latynoskie rytmy w wykonaniu już weteranów - emerytów wprowadziły w stan popołudniowego czilałtu, a wyjście seniority Omary Portuondo, żywiołowej babci liczącej 80 wiosen spowodowało, że większość do tej pory sokonie siedzących 'melomanów' żwawo wstało i ruszyło w latynoskie pląsy.
Nie wiem skąd u panującej na scenie średniej wiekowej +70 tyle energii, ale panie Fidel jeśli takie są efekty Pana rewolty, to tylko na plus;)
O zdjęciach wiele się nie wypowiem, gdyż odkąd w Kongresowej wprowadzono obostrzenia jesli chodzi o miejsca skąd wolno fotografować została skreślona z listy photo-friendly. Dlatego sporo 'dalekodystansowców' w poniższej galerii.
Mam cichą nadzieję, że choć odrobinę havańskiego ducha oddać mi się udało, a wyszło jak poniżej;)