12 grudnia 2010

Śpiąca Piękność - Tiamat, Progresja, 11.12.2010



Muszę przyznać, ze czekałem na Tiamat. Fakt, nie jest to ta kapela, którą niegdyś męczyłem w odtwarzaczu (Clouds, Wildhoney i Summerian Cry...gdzie te czasy...), ale nigdy ich do tej pory nie widzałem na żywo. Jakoś tak się złożyło.

Muszę przyznać, że choć nowe dokonania nie do końca do mnie przemawiają, to w wykonaniu live, Johan Edlund i spółka naprawdę dają nieźle radę...grunt, że Sleeping Beauty na bis poszło.

Kilka obrazków poniżej.















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz