Muszę przyznać, ze wybierałem się z lekki niepokojem wczoraj do Sali Kongresowej. Panowie mnisi z Gregorian byli mi doskonale znani, jednak patrzyłem na ich (od)twórczość z dużym przymrużeniem oka. Ot taki prosty pomysł, weźmy największe hity i przeróbmy je na chorały, ludzie to kupią. I kupują, jednak słuchanie na dłuższą metę staje się dość nużące.
Co innego oglądanie ich na żywo. I tu przechodzimy do sedna. Niesamowite przedstawienie odegrane zostało wczoraj na deskach w Pałacu Kultury. Piękna gra świateł i efekty laserowo - pirotechniczne spowodowała, że odbiór muzyki w połączeniu z wizją stał się jak najbardziej znośny, a nawet przyjemny. Statycznych braciszków uzupełniała energiczna siostra – wokalistka oraz miejscami wirtuozerski wręcz zespół towarzyszący, w którym szczególny prym wiedli demoniczny gitarzysta perkusistka, której pary w łapach pozazdrościł podejrzewam niejeden obecny na Sali pan;)
Trochę obrazków poniżej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz