Nie mam weny, więc będzie krótko. Jako, że mam dużą słabość do kapel zza wschodniej granicy (Leningrad, 5nizza), na koncert Lyapis Trubeckoy czekałem z niecierpliwością. I się doczekałem.
Energia, energia plus skoki i jeszcze raz dzika energia. Tak po krótce można opisać niespełna 2 godziny wczoraj w Stodole. Niech żyje Wolna Białoruś!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz